wtorek, 22 marca 2011

Hot Stuff!

Wiem o czym marzycie. Wiem jaka jest wasza pierwsza myśl, gdy wstajecie rano i ostatnia, gdy kładziecie się spać. Wiem, że zawsze go szukacie, czy to w kieszeni, czy to pod kołdrą, czy to w toalecie… Wydaje się taki niepozorny. Doskonale leży w dłoni, jest wszystkim, czego potrzebujecie do szczęścia, a jego 4 cale sprawiają, że czujecie się, jakbyście już przeżywali orgazm…


Tak, tak. Nie jest to wstęp do kolejnego harlekina z kiosku za rogiem, ale najprawdziwsza prawda dotycząca funkcjonowanie każdego człowieka. A cała ta sprawa jest bardzo prosta. Nie potrafimy wyobrazić sobie życia bez telefonu komórkowego. Gdybyśmy mówili tylko o telefonie jako urządzeniu służącym do wykonywania połączeń, to nie byłoby problemu, bo przecież telefony stacjonarne można jeszcze spotkać w niektórych domach. Jednak niektórym telefony komórkowy lub smartphone’y zastępują już nie tylko telefon, ale również komputer, pocztę, odtwarzacz muzyki, odtwarzacz wideo, kalendarz, zegarek, dyktafon, trenera, przyjaciela i co tam sobie jeszcze wymarzycie. W ciągu ostatnich dwudziestu lat telefon komórkowe zmieniły się z przysłowiowych „cegieł” w mobilne centra zarządzania życiem. Warto więc zadać sobie pytanie: jak w obliczu takiego postępu odnajduje się człowiek, który zostaje zmuszony do podążania za trendami wyznaczanymi przez rozwój technologiczny?
W chwili obecnej w Polsce jest ponad 40 milionów aktywnych abonentów telefonii komórkowej. Niby wcale nie tak dużo w porównaniu do ponad 200 milionów w Stanach Zjednoczonych, ale jeśli przypomnimy sobie, że w Polsce mieszka tylko 37 milionów osób…
Ja sam mam dwa aktywne numery telefonu (nie, nie podam, bo nie wypada uprawiać autoreklamy) i myślę, że niejeden z Was, drodzy czytelnicy, jest w podobnym położeniu. Ja sam spędzam więcej czasu przed ekranem laptopa czy telefonu niż rozmawiając z ludźmi twarzą w twarz. Ja sam wreszcie porzuciłem ideę pisania tradycyjnych listów na rzecz beznadziejnie codziennych maili i smsów. I pytam się: gdzie tutaj miejsce na tradycje, dwa tygodnie oczekiwania na wiadomość, czy nawet na dreszczyk emocji związany z rozrywaniem koperty z datą kolejnego spotkania?
Nie zmienia to jednak faktu, że smartphone jest narzędziem multi-funkcyjnym głównie dla męskiej części społeczeństwa. Facetowi wystarczy kieszeń wypchana telefonem i już nie musi targać ze sobą kalendarza, dodatkowego odtwarzacza muzyki czy notatnika. W związku z tym, nie mam zielonego pojęcia dlaczego nasze kochane panie, mimo że mają dostęp do tego samego sprzętu i tak noszą te wszystkie niepotrzebne przedmioty w swoich wielofunkcyjnych torebkach. Ale już dawno przestałem marzyć o tym, że zrozumiem te świątynie mądrości…
Kiedy więc następnym razem sięgniecie do kieszeni i poczujecie to wspaniałe, pulsujące, sprawiające tyle przyjemności… ustrojstwo, pomyślcie nie tylko o tym, ile dzięki niemu zyskujecie, ale też ile wspaniałych rzeczy odeszło już w zapomnienie.



sobota, 19 marca 2011

Zostań gwiazdą na Facebook'u!

Droga do zostania gwiazdą NBA nie jest prosta. Większość robi to tak, jak trzeba – lata treningów, lata wyrzeczeń, lata poświęceń i w końcu lata sławy. Ale nie jest to droga ani najprostsza, ani najszybsza, dlatego tylko nieliczni dostępują zaszczytu stania się częścią Hall of Fame.

Jednak ludzie nie byliby sobą, gdyby nie spróbowali ułatwić także tego zadania. Skoro każdy może nie ruszając się z domu obejrzeć mecze najlepszej koszykarskiej ligi świata a nawet podejrzeć dzień swojego ulubionego zawodnika nie wychodząc z łóżka, dlaczego nie mielibyśmy mieć możliwości zostania gwiazdą NBA dzięki kilku kliknięciom myszki naszego komputera?



NBA Legend: Official NBA Game daje nam możliwość spełnienia tego marzenia. O co chodzi? Gra daje nam możliwość nie tylko stworzenia swojego własnego zawodnika (własne nazwisko na koszulce ulubionej drużyny – proszę bardzo), ale pozwala podejmować decyzje dotyczące składu w jakim wystąpi nasza drużyna, daje możliwość trenowania, wybierania sponsorów, dekorowania naszej Sali oraz, a jakżeby inaczej, sięgnięcia po tytuł mistrza NBA. Jeśli dodać do tego możliwość wymiany koszy, które stoją na dowolnie wybranym parkiecie, dostajemy niemałą niespodziankę dla każdego fana ligi zawodowej.

Biorąc pod uwagę, że gra jest dostępna tylko przez serwis społecznościowy nie obędzie się oczywiście bez drobnej pomocy znajomych. Pomagają oni odblokować kolejnych zawodników, ulepszenia, czy wreszcie pozwalają na pozyskanie pieniędzy od sponsorów. Mamy więc i troszkę zabawy przy utożsamianiu się z Kobe’m lub LeBron’em i troszkę planowania jako GM jednej z drużyn. Gra warta świeczki, bo możemy pomóc podnieść się z kolan opuszczonej przez Zdrajcę ekipie Cavaliers lub obronić tytuł z Jeziorowcami. Czy zrobimy to wygrywając kolejne spotkania na drodze do mistrzostwa czy poprzez rozwiązywanie kolejnych zadań – wybór należy do nas.

A kiedy zdobędziemy już upragniony tytuł, warto przypomnieć sobie, że to tylko gra i kiedy słoneczko przebije się wreszcie przez zasłony naszego pokoju pamiętajmy, że do najbliższego boiska do basketu wcale nie jest aż tak daleko…