wtorek, 22 listopada 2011

Anonimowo o pasji

Każdy sławny aktor, wybitny kompozytor, świetny malarz czy wielki pisarz pragnie tego samego - by pozostawić po sobie coś, co przetrwa wieki w pamięci innych ludzi. Roland Emmerich do tej pory rozpoznawany był głównie dzięki  filmom katastroficznym (Pojutrze, 2012, Dzień Niepodległości) lub za sprawą ‘Patrioty’ z Melem Gibsonem. W najbliższym czasie powinno się to zmienić, bo jeśli Emmerich’owi brakowało w swoim dorobku przysłowiowej wisienki na torcie, to właśnie teraz możemy ją obejrzeć w kinach.



‘Anonymous’ to kolejna próba opowiedzenia historii jednego z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy świata -  William’a Shakespear’a. Nie jest to jednak opowieść pełna żartów i beztroski, ale spektakl pełen miłości, zdrady, intryg i walki o życiową pasję. Już od pierwszych minut widz może poczuć się jak w prawdziwym teatrze. Ale nie zwykłym teatrze, tylko teatrze w teatrze. Bo oto wchodzimy do teatru a bard stojący na scenie zaczyna snuć swoją opowieść. Taki sposób prowadzenia historii pozwala odbiorcom utożsamić się nie tyle z bohaterami samego filmu ile z widownią zasiadającą przed teatralną sceną. A skoro jesteśmy w teatrze, to przecież nie to samo co kino, prawda?

Spektakl, którego świadkami jesteśmy, opowiada historię hrabiego Oxfordu – Edwarda de Vere (Rhys Ifans). Od najmłodszych lat szlachcic fascynował się teatrem i poezją: pisał wiersze, reżyserował sztuki. Takie zachowanie w świecie renesansu nie było jednak mile widziane u hrabiego i z biegiem czasu Edward zaczął ukrywać swoją pasję. Film pokazuje ile można poświęcić z miłości do sztuki, która staje się całym życiem.
Hrabia Oxfordu, który porzucił już nadzieję na opublikowanie swoich dzieł, na nowo odkrywa potęgę słowa. Postanawia wynająć mało znanego pisarza, aby ten podpisał się pod jego dziełami własnym nazwiskiem. Ben Jonson, bo tak nazywa się ów autor, nie jest jednak w stanie przyznać się do stworzenia utworów, które na jego oczach zmieniają państwo. Zupełnym przypadkiem za autora zostaje więc uznany jeden z aktorów grających w sztuce Jonsona – William Shakespeare. Zainteresowani? Gwarantuję, że to dopiero początek!

Emmerich poruszył temat, który fascynuje od wielu lat. Czy to jeden człowiek, grupa pisarzy, a może inny sławny pisarz kryje się pod nazwiskiem Shakespear’a? Film nie jest jednak odpowiedzią na to pytanie i nie nawiązuje nawet w najmniejszym stopniu do wielu innych opinii na temat osobowości genialnego Anglika. Opowiada po prostu historię artysty w swoim fachu, który w dodatku żyje w bardzo ciekawych dla królestwa czasach. Miłostki królowej Elżbiety, sukcesja tronu w Anglii i intrygi rodziny Cecil, która od wielu lat służy koronie to idealnie zbalansowana mieszanka, która ułatwia nam podążanie za dwiema historiami miłosnymi. Miłością do kobiety i miłością do sztuki.

Całości dzieła dopełnia wspaniała i klimatyczna muzyka, za którą odpowiedzialni są Harald Kloser i Thomas Wanker, współpracujący z Emmerich’em przy jego poprzednich filmach. Połączenie epickiej historii ze wspaniałym dźwiękiem i przekonaniem, że jesteśmy w teatrze powoduje, że w momencie, gdy kurtyna zasłania scenę, chcielibyśmy więcej i więcej i więcej… Trzeba więc przyznać, że wisienka na torcie twórczości Rolanda Emmericha jest wyjątkowo apetyczna i gdyby nie nadmiar przedświątecznych kalorii to na pewno pozwoliłbym sobie na kolejny kawałek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz